Przejdź do głównej zawartości

Bajeczki fizyków. Bajeczka o neutrino

I.C                                                                                                                                        29.11.2011

Bajeczki fizyków. Bajeczka o neutrino

Przed paru tygodniami światową prasę obiegła informacja o tym, że w trakcie eksperymentu OPERA zmierzono prędkość neutrin i ta okazała się być większą od prędkości światła.
Oczywiście zaraz zaczęto spekulować na temat konsekwencji tego pomiaru dla istniejących teorii fizycznych jednak pominięto najważniejsza z nich. Ten pomiar pokazuje nam namacalnie że fizyka jest tylko zbiorem mitów i nie ma nic wspolnego z rzeczywistością.
Neutrina są jednym z nich, są jedną z tysiąca i jednej baśni z których składa się współczesna fizyka.
Jeśli spojrzymy na początki mitu neutrina to przyczyny tego nieporozumienia należny szukać w obserwacji tak zwanego rozpadu beta.
Chociaż właściwie przyczyny leża jeszcze głębiej. Początki tej katastrofalnie fałszywej interpretacji natury leżą w niczym nie uzasadnionym założeniu fizyków (i generalnie naukowców), że naturę można opisać i zrozumieć przy pomocy matematycznie sformułowanych praw.
To założenie jest fałszywe.
Jednak gdy w roku 1911 Lise Meitner i Otto Hahn stwierdzili że energia emitowanych elektronów w rozpadzie beta
ma ciągłe spektrum, to założenie to było już tak utwierdzone w głowach fizyków, że nie próbowano nawet szukać alternatywnych rozwiązań.
Żeby utrzymać fikcje matematyczności fizyki nie znaleziono innego rozwiązania jak kreacja nowej bajeczki w fizyce o nazwie neutrino.
Raz wymyślona, cząstka ta zmieniła losy rozwoju nauki a w szczególności fizyki, zamieniając je w ezoteryczny bełkot.
Pech chciał że w przypadku szczególnych eksperymentów faktycznie zaobserwowano spontaniczne tworzenie się cząstek z „niczego“. Również i w tym przypadku nie próbowano szukać rozwiązań alternatywnych tylko przyjęto to, jako dowód istnienia neutrino.
W ten sposób z błędów i fałszywych interpretacji natury powstał nowy dział fizyki o nazwie „fizyka cząstek elementarnych“, z jej nieprzeliczoną liczbą cząstek i „dings-bums“ przenoszących oddziaływania, której jedynym osiągnięciem było uniemożliwienie nam zrozumienia rzeczywistości.
Spójrzmy wiec dokładniej na to jak to było w ogóle możliwe, że natura została tak fałszywie zinterpretowana.
Zostańmy przy przykładzie pomiaru prędkości nieistniejącego neutrino.
Żeby „otrzymać“ te „neutrina“ posłużono się grafitowym targetem na który skierowano wiązkę protonów, w wyniku czego powstały cząsteczki "rozpadające" się następnie na „neutrino mionowe“ i „miony“.
Urządzenie jest tak zorientowane aby „mionowe neutrina“ poruszały się w kierunku laboratorium w Gran-Sasso we Włoszech.
Pozostałe cząstki powstające w tym procesie są wychwytywane przez tarczę żelazno-grafitową przepuszczającą miony i neutrina mionowe bez przeszkód.
Po przejściu przez tarczę mierzona jest liczba mionów i na tej podstawie obliczona zostaje liczba postulowanych neutrin opuszczających tarczę. Miony ulegają następnie absorpcji w skalach a w laboratorium Gran-Sasso naukowcy oczekują z napięciem czy detektory zarejestrują zmiany wskazujące na obecność „wiązki neutrin“
Co ciekawe te zmiany w detektorze są obserwowane tylko nie w tym czasie który jest przewidywany teorią.Dwie rzeczy powinny nas w tej historii zastanowić.
Po pierwsze liczba mionów musi być w sposób ciągły mierzona. Wskazuje to na to, że wytwarzanie wiązki mionów o stałych parametrach nie jest możliwe.
Po drugie w detektorze obserwacja zjawisk przypisywanych neutrinom występuje również wtedy kiedy wiązka z Cern nie jest aktywna.
W rzeczywistości nie wykonuje się tutaj żadnego bezpośredniego pomiaru neutrin. Naukowcy porównują tylko krzywą liczby wytworzonych mionów z krzywą otrzymaną z pomiaru aktywności detektora i odpowiednie wychylenia tych krzywych są ze sobą porównywane jeśli odpowiadają wyliczonemu z teorii czasowi przyjścia neutrin do detektora. I to porównanie wskazuje że jeśli przyjąć tutaj istnienie kauzalnego związku to neutrina muszą się poruszać z prędkością ponadświetlną.
Zadziwiające jest tylko to, że nikogo nie interesuje to że liczba wytworzonych mionów w jednostce czasu nie jest stała mimo że energia wiązki protonowej jest łatwa do kontrolowania.
Fizycy pogodzili się z tą sytuacja traktując ją jako dopust boży.
Również jeśli chodzi o detekcję neutrin nie mogło ujść uwadze fizyków że liczba rejestrowanych zjawisk nie ma większego związku z eksperymentem OPERA w Cernie i musi mieć inne przyczyny.Szczególnie że już od dawna jest zanany tak zwany efekt Casimira
polegający na powstawaniu wirtualnych cząstek w próżni.
Co w takim razie łatwiejszego jak założenie, że to co możliwe jest w próżni, również w innym medium musi objawić się spontanicznym tworzeniem cząstek i fotonów z tą różnicą że ich istnienie nie jest w tym środowisku tylko wirtualne ale musi przybrać formę realną.
Ta możliwość została przez fizyków zignorowana na korzyść hipotezy neutrina i co za tym idzie doprowadziła do kompletnego zafałszowania rzeczywistości.
Jak widzimy, w tej historii występuje cały szereg nieścisłości które fizycy po prostu przemilczają i ignorują tylko po to żeby ich fałszywy obraz natury nie zobaczyć takim jaki on w swej istocie jest, a mianowicie lustrzanym labiryntem.
Jak w takim razie powinno się te niby obserwacje neutrin zinterpretować. Czy istnieje inna możliwość opisu rzeczywistości bez uciekania się do metafizycznych i ezoterycznych konstrukcji współczesnej fizyki?
Ta możliwość oczywiście istnieje i chcę ją w tym artykule krótko naszkicować.
W tym celu muszę postawić postulat że tak naprawdę to nie istnieje materia w tym znaczeniu w jakim występuje ona we współczesnej fizyce.
Wszystko ale to wszystko w naturze jest wynikiem obecności jednego tylko elementu.
Tym elementem jest podstawowa jednostka przestrzeni. Można ja sobie wyobrazić jako trójwymiarowo oscylującą komórkę, która zmienia swoją wielkość w jednym z wymiarów cyklicznie pomiędzy maksymalną i minimalną wartością.
Inspirowany tym przybliżeniem nadałem tej jednostce nazwę „Wakuoli“.
Z takich to jednostek jest zbudowane wszystko co możemy zarejestrować przy pomocy naszych zmysłów i urządzeń badawczych. Każdy rodzaj cząstek i każdy rodzaj oddziaływań pomiędzy nimi zawdzięczamy istnieniu wakuol.
Rzeczywistość nie jest skomplikowana, przeciwnie jest zadziwiająco prosta.
To że jej nie rozumiemy i wydaje nam się tak skomplikowana „zawdzięczamy“ ludziom którzy w swojej arogancji i zarozumiałości doprowadzili nas do tego stanu, a mianowicie fizykom.
Z postulatu tego, że przestrzeń składa się z miriadów podstawowych jednostek można wyciągnąć wnioski na jakich zasadach funkcjonuje nasz wszechświat. W tym celu wystarczy tylko przeanalizować jakie wzajemne oddziaływania mogą się pomiędzy tymi wakuolami wytworzyć i jakie formy ich egzystencji są możliwe.
Najprostszą forma przemiany jakiej może ulec wakuola jest jej zamiana w foton.
Tych których interesują konsekwencje tej zamiany odsyłam do mojego artykułu wyjaśniającego efekt EPR
Tak jak w tym artykule naszkicowałem, to co nazywamy atomami powstaje z przechwycenia przez wakuolę innych wakuol. Czym więcej wakuol znajduje się w tak powstałej wspólnej jednostce przestrzeni tym cięższy jest w ten sposób powstały atom.
Ten efekt masy wynika z przyspieszających efektów pojawiających się w trakcie ekspansji przechwyconych przez atom wakuol. To znaczy że tworzenie i rozpad atomów polega na przyłączeniu lub też odłączeniu kolejnych wakuol. W takim razie rozpad promieniotwórczy możemy z dużym przybliżeniem porównać do procesu „parowania“ wakuol ze wspólnej przestrzeni. Wraz ze wzrostem „temperatury“ atomu wzrasta tez prawdopodobieństwo że pojedyncze wakuole w wyniku otrzymania impulsu od innych wakuol zostaną z tej wspólnej przestrzeni wyrzucone i wyemitowane jako wysokoenergetyczny foton. „Temperatura“ atomu, inaczej mówiąc intensywność oscylacji wakuoli wewnątrz wspólnej przestrzeni zależna jest od oscylacji wakuoli swobodnych tworzących przestrzeń poza ciałem materialnym.
To pole oscylacji przestrzeni nazwałem „Tłem Grawitacyjnym“
Z założenia że materia powstaje z połączenia pojedynczych elementarnych jednostek przestrzeni możemy wyciągnąć wniosek, że wartość Tła Grawitacyjnego musi zależeć od wzajemnego położenia ciał materialnych, w formie planet i gwiazd, względem siebie.
Ciało materialne (na przykład planeta) jest w stanie zmienić charakterystykę TG w swoim otoczeniu ale jednocześnie podlega tak samo modulacjom oscylacji przestrzeni innych ciał materialnych. Na skutek tego powstaje skomplikowany wzór z obszarów w których te oscylacje podlegają albo konstruktywnej albo destruktywnej interferencji. W przybliżeniu odpowiada on przebiegom wzorów interferencyjnych przy rozchodzeniu się fal dźwiękowych. Odpowiedni przykład możemy zobaczyć np. W tym linku:
Ziemia porusza się w polu tych interferencji i podlega ciągłym zmianom wartości tła grawitacyjnego.
W wyniku relatywnie malej wielkości tych obszarów o mniej więcej stałej wartości TG oraz poruszania się Ziemi po orbicie z prędkością 30 km/sek. zmiany TG nie są normalnie przez nas zauważalne. Tylko przy pomiarach które przebiegają bardzo szybko zmiany te mogą być (muszą) przez fizyków zarejestrowane, najczęściej jednak są przez nich traktowane jako błąd pomiarowy i wyłączane ze statystyk czy tez wyliczeń. W ten sposób zgromadziliśmy już wszystkie elementy naszej mozaiki. Pozostaje nam tylko je odpowiednio razem złożyć aby udowodnić że fizyka jest największa mistyfikacja w historii nauki.
Aby złożyć nasza mozaikę do kupy zacznijmy od centralnego problemu, czyli od rozpadu beta.
Głównym twierdzeniem przyjętego w fizyce rozwiązania jest to, ze emitowane elektrony nie posiadają określonej energii kinetycznej ale ich energie tworzą ciągłą krzywą rozkładu.
Do roku 1930 rozpatrywano rozpad beta w ramach fizyki klasycznej jako problem dwóch ciał, ponieważ jako produkt rozpadu można było zaobserwować tylko emitowany elektron.
Jednak dokładne obserwacje kierunków poruszania się produktów rozpadu wskazywały na to, że to założenie musi być fałszywe, ponieważ inaczej prawo zachowania pędu było by nie spełnione. Wyjście z tego ślepego zaułka znalazł fizyk Wolfgang Pauli
proponując istnienie dodatkowej cząsteczki elementarnej. Cząstka ta, jako zmienny parametr, miała za zadanie przejąć taką wartość pędu i energii, aby prawa zachowania pędu i energii pozostały w mocy. W gruncie rzeczy było to oszustwo aby uratować obowiązujące teorie fizyczne. Metoda ta stała się od tego czasu szczególnie modna przyczyniając się do tego ze „Brzytwa Ockhama“ w fizyce to tylko kawałek zardzewiałego żelastwa. 
W ten to sposób z magicznego cylindra fizyki wyciągnięto królika o nazwie Neutrino.
Jednak gdy w roku 1956 fizykom ubzdurało się że udowodnili faktycznie istnienie neutrino, przestały się dla nich liczyć jakiekolwiek hamulce etyczne.
Prawie że co miesiąc meldowali odkrycie nowych cząstek elementarnych i nowych ich własności tak że wkrótce zabrakło im idei na wymyślanie nowych nazw tych cząstek i „dings-bums“ przenoszących oddziaływania. W rezultacie w tym gąszczu nazw i własności nie można już dostrzec jakiegokolwiek sensu. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dopóki głupi plebs wierzy i płaci. Cala sprawa nie przybrała by jednak takiego obrotu gdyby odpowiedzialni za ten ambaras trochę dokładniej przyjrzeli się krzywej rozkładu energii elektronów.
Jeśli to zrobimy, to nie ujdzie naszej uwadze, że krzywa ta ma trochę dziwny wygląd. Nie da się ukryć że tak naprawdę to nie można mówić w tym przypadku o ciągłym rozkładzie widma elektronów.
Ten rozkład jest najwyraźniej asymetryczny.
Tak samo jak to obserwujemy w spektrum słońca
czy tez na wykresie promieniowania ciała doskonale czarnego
Oczywiście ta problematyka nie uszła uwadze fizyków na początku XX wieku i była intensywnie dyskutowana.Dyskusje nad tak zwana „katastrofą ultrafioletową“
były początkowo bardzo gorące ale wraz ze zwycięstwem bajkowych poglądów fizyków kwantowych zostały wyparte ze świadomości środowiska naukowego.
Dla każdego musi być jednak oczywiste że po jednej stronie odpowiedniej krzywej rozkładu energii elektronów występuje niedomiar elektronów z takimi wartościami energii, że unieumożliwia to przyjecie przez krzywą formy symetrycznej.
Nasuwa się wiec pytanie co stało się z tymi elektronami.
To pytanie powinien tak naprawdę stawiać sobie każdy fizyk. Ci wolą jednak pieprzyć o wszystkim innym i wymyślać jakieś bzdurne wzory, gdzie polowa parametrów można dowolnie manipulować, zamiast odważyć się wziąć byka za rogi i w końcu wymyślić coś sensownego. Przebieg tej krzywej możemy najprościej wyjaśnić jeśli przyjmiemy, że po jej lewej stronie brakuje po prostu elektronów niosących odpowiednia energie. Inną możliwością która wynika z mojego rozumienia fizyki jest przyjecie że te elektrony po prostu nie powstają.
I tu powróćmy do proponowanego przeze mnie modelu atomu.
Jak już wielokrotnie podkreślałem atomy składają się, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, z „niczego“ ponieważ tworzące je elementy są podstawowymi elementami przestrzeni.To znaczy że nasze wyobrażenia na temat materii są fałszywe i w trakcie poszukiwań najmniejszych cząstek z których zbudowana jest materia nie znajdziemy niczego innego jak tylko „nic“ czyli przestrzeń.
Odłączenie jednej wakuoli od atomu jest równoznaczne z emisja fotonu promieniowania gamma.
Na skutek wysokiej częstotliwości oscylacji tej przemieszczającej się wakuoli droga jej ekspansji lub kontrakcji jest krótsza niż odpowiednia wielkość dla normalnej wakuoli przestrzeni. Powoduje to że nasza wyemitowana wakuola czyli foton promieniowania gamma nie ma szans opuszczenia wakuoli przestrzeni zanim ta zmieni swój kierunek oscylacji. Foton ten zostaje pochwycony przez wakuolę przestrzeni i tworzy z nią razem najprostsza cząsteczkę elementarną czyli elektron.
W jakim kierunku będzie się ta nowo powstała cząstka poruszać i jaką „energią“ będzie ona dysponować nie jest wiec związane z zachowaniem atomu emitującego foton, tylko od kierunku i fazy ekspansji lub kontrakcji składowych wakuol. Wynik ten można wiec traktować jako efekt złożenia wektorów ruchu obu wakuol.
W takim razie wakuole które będą emitowane z dostatecznie wysoką frekwencja w każdym przypadku połączą się z wakuola przestrzeni tworząc elektrony. Na naszym wykresie tworzą one krzywą po prawej stronie maksimum.Los wszystkich pozostałych fotonów gamma zależny jest od fazy i kierunku ruchu wakuoli przestrzeni na które natrafiły. Jeśli odpowiednie wartości na to zezwalają tworzą się elektrony, jeśli nie, nasza wyemitowana wakuola pozostaje dalej fotonem i jest przez nas obserwowana jako foton promieniowania gamma.To samo dotyczy naturalnie wszystkich innych rodzajów promieniowania w których mamy do czynienia z podobnie asymetrycznym wykresem widma energii.
Tak wiec generalnie musimy stwierdzić że coś takiego jak promieniowanie beta w gruncie rzeczy nie istnieje, ponieważ nie występuje pierwotna emisja elektronów ale tylko emisja fotonów o wysokiej frekwencji oscylacji.
Tylko jeśli rozpatrzymy promieniowanie beta razem z współwystępującym promieniowaniem gamma i przedstawimy je na wspólnym wykresie otrzymamy pożądany przez nas normalny rozkład energii.
W tym momencie musi być właściwie dla każdego jasne, że tak zwane neutrina to kolejna fatamorgana w fizyce.One nie istnieją.
Neutrino jest produktem wiary fizyków że w naturze istnieją prawa które można by sformułować na drodze matematycznych równań.
Takie prawa po prostu nie istnieją i dla tego fizycy są zmuszeni do uciekania się do takich paranoicznych konstrukcji jak neutrina.
Ach, zanim zapomnę, to co fizycy w tym eksperymencie obserwują nie ma nic wspólnego z jakimiś cząstkami tylko z wahaniami wartości Tła Grawitacyjnego a tym samym z wahaniami efektywności wytwarzania „mionów“ i spontanicznego tworzenia się fotonów w detektorze.
Pomiędzy tymi zjawiskami nie występuję żaden bezpośredni kauzalny związek tylko słabo zaznaczona korelacja wynikająca z poruszania się kuli ziemskiej po jej orbicie.

Komentarze do notki 16

  • Intuicja nie zawodzi

    Zgadzam się z większą ilością tez. Uzasadnienie w całości błędne. Powodem jest to założenie: "Wszystko ale to wszystko w naturze jest wynikiem obecności jednego tylko elementu"
    Ten element faktycznie jest jeden. Ale nie na poziomie materii, atomów, Wszechświata i Kosmosu.
    To dużo wcześniejszy etap w rozwoju Wszystkiego. To etap Genezy Wszystkiego.

    Ale bardzo się cieszę z tego typu poglądów i wniosków, ponieważ są one w całości zbieżne z moimi poglądami i obserwacjami.
    Pozdrawiam
    WISLAWUS29.11.2011 21:06
  • witam mojego pierwszego komentatora

    i muszę przyznać ze spodziewałem się wszystkiego ale nie tego ze ktoś się ze mną zgodzi tak od razu.
    Żeby jednak nie było tak niestresowo muszę stwierdzić ze nie jestem zwolennikiem genezy wszechświata.

    Moim zdaniem jeśli już to jesteśmy właśnie w środku tej genezy.

    Ta geneza nigdy się nie skonczyla i nigdy się nie skończy.
    Uważam ze żyjemy we wszechświecie w którym materia jak i przestrzeń są generowane i niszczone jednocześnie i wszędzie.

    Zarówno to założenie ze wszechświat jest stacjonarny jak i to ze jest wynikiem "Wielkiego Wybuchu" nie są moim zdaniem prawdziwe.

    Wszechświat jest w stanie permanentnej metamorfozy.
    I.C29.11.2011 21:43
  • @I.C

    Jak w takim razie powstają skupiska materii?

    Przypominam sobie te wakuole,linkowałem kiedyś u Einego
    pański artykuł.

    pozdrawiam
    SEGERN29.11.2011 22:16
  • A mnie

    się od tego fragmentu zaczęło podobać:
    "Wszystko ale to wszystko w naturze jest wynikiem obecności jednego tylko elementu."

    "Moim zdaniem jeśli już to jesteśmy właśnie w środku tej genezy.
    Ta geneza nigdy się nie skonczyla i nigdy się nie skończy."
    ^
    Ale jak tu się z Panem nie zgadzać? Po prostu miód na serce.

    Tylko jakoś nie mogę zajarzyć jak te wakuole się przemieszczają.
    No i jak te wakuole tworzą splątanie?
    NONSECURE29.11.2011 22:58
  • @I.C

    Genezę rozumiem jako zespół czynników które zaistniały aby mógł "powstać", "narodzić się", "wybuchnąć" Wszechświat. Jak do tego doszło? Mam swoją hipotezę. Ale o "tem", potem. Dla mnie, geneza, to poród. Poród Wszechświata się skończył, i jest On raczej w wieku dojrzałym, ponieważ spłodził Świat Ludzkości, oraz Ludzkość, a może nawet w wieku starszym. Ale ciągle się rozrasta i jest ekspansywny. Ja bym nie nazwał tego metamorfozą. Raczej zmianami, które zachodzą w każdym organizmie.

    Pozdrawiam
    WISLAWUS29.11.2011 23:21
  • takie tam impresyjki

    1/ czy te wakuole to od łacińskiego vacuus?

    2/ chyba jednak jakies numeryczne parametry matematyczne posiadają te wakuole, np. ładunek energetyczny. Albo masę spoczynkową.

    Jak są one duże w reelacji do dotychczasowych cząstek?

    No bo pozostaje elektron, a co z protonem i neutronem?
    Mniejsza o neutrino.

    3/Jak sie ma elektrodynamika kwantowa do tychże wakuoli?

    Skladaja sie one z kwantów, czy kwanty takze nie istnieją?

    itd., itp.
    UNUKALHAI29.11.2011 23:33
  • @I.C

    Skąd wziął się wakuoli?
    MARCIN KOTASIŃSKI30.11.2011 11:49
  • @Autor

    Wlaciwe ujecie problemu ulatwia jego zrozumienie i rozwiazanie.

    Po pierwsze, jesli czegos nie ma (np. neutrino), to sie tym nie zajmujemy!

    Po drugie, jesli cos jest, to staramy sie to dokladnie opisac i zrozumiec. Niestety, zaproponowany prze Pana opis/obraz naszego (wszech)swiata, jak do dzisiaj, nie znalazl zadnego naukowego opisu/potwierdzenia: brak publikacji na ten temat.

    Odnosnie tego pierwszego polecan ten link/publikacje Dr Franka Wilczka (MIT): ctp.lns.mit.edu/Wilczek_Nature/Majorana_return434.pdf
    SDS30.11.2011 15:07
  • Na początek chciałbym przeprosić wszystkich

    za to że nie jestem w stanie poświecić temu blogowi zbyt wiele czasu, tak wiec nie na wszystkie komentarze będę mógł odpowiedzieć.
    Na wiele zapewne nie będę też znal odpowiedzi, na inne nie odpowiem bo nie będę miał niczego do powiedzenia.
    Nawet jeśli mi się uda sklecić jakąś odpowiedz nie mogę dać żadnej gwarancji że będzie ona prawidłowa. Tak jak wy wszyscy błądzę w poszukiwaniem ścieżki do zrozumienia rzeczywistości, a ta nie zawsze daje się rozpoznać w gąszczu faktów, półprawd i mistyfikacji.

    @segern
    kiedyś może znajdę czas by zaktualizować mój artykuł o grawitacji, jak na razie mogę w skrócie podać następujące rozwiązanie:
    materia jest w mojej teorii tylko inna forma przestrzeni. W związku z czym istnieje ścisła zależność pomiędzy oscylacjami wakuol tworzących materie jak i tych tworzących swobodną przestrzeń.

    W obrębie Atomu oscylacje wakuol nie przebiegają chaotycznie ale muszą ulec wzajemnej koordynacji. Istnieje wiec coś takiego jak wewnętrzna symetria oscylacji wakuol w atomie. Ta symetria jest przekazywana również na wakuole przestrzeni w bezpośredniej bliskości ciała materialnego. W efekcie istnieje tendencja do takiej synchronizacji oscylacji aby ten kierunek w którym właśnie ekspanduje wakuola wskazywał centrum ciała materialnego.
    Reszta to już klasyczne pojecie grawitacji.
    I.C30.11.2011 20:14
  • @I.C

    W odniesieniu do stwierdzen zawarych w ostanim akapicie: "W obrebie atomu..(..)..Reszta to juz klasyczne pojecie grawitacji"??
    " ",
    jak PAN moglby wytlumaczyc wzgledna trwalosc spirali DNA w zywej komorce/jej struktury i skladu/, w odniesieniu do wplywu pola grawitacyjnego Ziemi?

    Czy na Ksiezycu nie powinnismy sie (wogole?)... starzec!
    SDS30.11.2011 21:31
  • @I.C-Jesli czegos nie ma, to pokazmy, to, co jest w zamian, za to?

    Podalem linka do "bajki" o neutrino.

    Prosze wiec podac,dla rownowagi,ze swoje strony, konkretna literature/dane/ linka na temat tego, co wg Pana, jest wokol nas, czyli.. oscylujacych wakuoli?

    Czyzby tylko jedna osoba ten twor/zjawisko/nosnik otaczajacej nas i zmieniajacej sie stopniowo rzeczywistosci, zaaobserwowala?
    SDS1.12.2011 21:43
  • @SDS Co do pierwszego pańskiego postu,


    to nie za bardzo zrozumiałem co Pan chciał mi przekazać. Wnioskuje jednak że Pańskim zdaniem neutrina istnieją. No cóż wiara przenosi góry nie mówiąc o przeniesieniu czegoś czego nie ma.

    Wydaje mi się że przedstawiłem jednak w sposób przystępny dla każdego, że hipoteza neutrina jest zbędna, co więcej fałszuje rzeczywistość i nie pozwala nam na jej zrozumienie.

    Hipoteza neutrino jest nie tylko nieprawdziwa ale nie ma nawet szansy by być fałszywą.


    Z drugim pańskim postem też mam problemy ale tu przynajmniej poruszył Pan aspekt który warty jest rozwinięcia.

    Jeśli założymy prawdziwość mojej teorii (a nic nie wskazuje na to żeby było inaczej) to nasuwa się oczywiście pytanie co do stałości własności otaczającej nas materii.

    Tą problematyka nauka się nie zajmuje, ponieważ naukowcy przyjęli przez aklamacje że cechy rzeczywistości nie ulegają zmianie.

    A wiec nie ma co sobie tymi rzeczami zaprzątać głowy.
    Jak uczy nas historia, tego typu założenia z reguły okazują się być całkowicie fałszywe.

    Pomimo że nauka musiała się już wielokrotnie wycofywać z poglądów o niezmienności tych czy innych cech (przypomnę tylko temat system heliocentryczny i geocentryczny i rewolucji kopernikańskiej) nie wyciągnięto z tych wpadek żadnych konsekwencji i w dalszym ciągu w nauce dominuje ptolemeuszowski sposób widzenia rzeczywistości.

    Wydaje mi się że wynika to z posługiwania się przez naukowców matematyka, co prowadzi do przejęcia przez nich schematów myślenia typowych dla matematyki i transplantacji tego sposobu myślenia do własnej dziedziny badan.

    Z konieczności musi to prowadzić do przekonania że wszelkiego typu cechy i własności natury są stałe i niezmienne. Założenie to jest tym silniejsze że z racji krótkości trwania naszej egzystencji, możemy się na własne oczy przekonać, że ta zmienność nie jest zauważalna, tym bardziej że zaślepieni nasza potrzeba stałości i przewidywalności odrzucany podświadomie te obserwacje i pomiary które przeczą naszym oczekiwaniom.

    Rzeczywistość funkcjonuje wprawdzie na bardzo prostych zasadach, ale z cala pewnością nie jest aż tak prymitywna ja chcieli by to widzieć naukowcy.

    A to znaczy że rzeczywiście żyjemy w świecie podlegającym ciągłym zmianom.

    Ponieważ cechy rzeczywistości są tylko rożnymi formami w których ujawnia się oscylacja podstawowych jednostek przestrzeni to zmiany te nie dotyczą tylko jakiejś wybranej pojedynczej cechy ale dotyczą zawsze całej naszej rzeczywistości.

    Z każdą pojedyncza oscylacją tej jednostki zmienia się też nieodwołanie cała nasza rzeczywistość, i to nie w sposób linearny ale poszczególne własności zmieniają też swoje proporcje względem siebie.

    Pojedyncze zmiany są wprawdzie niewyobrażalnie małe, tak że w skali ludzkiego życia prawie niezauważalne, ale w skali tysiącleci zmiany te prowadzą do drastycznych przemian na naszej Ziemi.

    Tak na marginesie ta tematyka jest esencją mojej wizji rzeczywistości; wszechświata w którym nic nie jest stałe i niezmienne poza naszym życzeniem niezmienności.

    Wizji która można by ująć w dwóch słowach „panta rhei“
    I.C2.12.2011 13:32
  • @SDS Dalej chyba się nie rozumiemy,

    a wydawało mi się już że to jest jasne. Oczywiście każda obserwacja i każdy eksperyment który przeprowadzono jest dowodem na istnienie wakuol.

    To musi być również dla Pana zrozumiale ze nie może być inaczej.

    Rożnica polega tylko na interpretacji rzeczy zaobserwowanych.

    Jeśli pozwoli mi Pan pozostać przy przykładzie neutrina to widzimy to wprost przykładowo.

    Obserwujemy emisje elektronów których prędkości i kierunki poruszania nie pasują do emitującego atomu.

    Fizycy idą na łatwiznę i wymyślają neutrino które przejmuje odpowiednia dozę impulsu i energii i wszystko gra. No prawie, pozostaje do wyjaśnienia rozkład energii emitowanych elektronów. To pytanie jest przez fizyków pomijane.

    Moja interpretacja mówi ze z atomu emitowana jest tylko jednostka przestrzeni która po połączeniu z inna tworzy dopiero elektron. Te jednostki przestrzeni które nie znajda partnera pozostają niezmienione i są przez nas rejestrowane jako fotony gamma.
    Moja interpretacja jest prawidłowa bo wyjaśnia obie obserwacje jednocześnie.

    Tak możemy postąpić z każdym eksperymentem naukowym.

    Jeśli to Panu nie wystarcza to jeszcze link do najnowszego doświadczenia w którym z próżni udało się wytworzyć fotony.

    http://www.nature.com/news/2011/110603/full/news.2011.346.html
    I.C2.12.2011 13:51
  • @I.C- Zarowka z niczego?


    Zrodlo danych:
    "Observation of the Dynamical Casimir Effect in a Superconducting Circuit
    Authors: C.M. Wilson, G. Johansson, A. Pourkabirian, J.R. Johansson, T. Duty, F. Nori, P. Delsing
    (Submitted on 24 May 2011)

    Abstract: One of the most surprising predictions of modern quantum theory is that the vacuum of space is not empty. In fact, quantum theory predicts that it teems with virtual particles flitting in and out of existence. While initially a curiosity, it was quickly realized that these vacuum fluctuations had measurable consequences, for instance producing the Lamb shift of atomic spectra and modifying the magnetic moment for the electron. This type of renormalization due to vacuum fluctuations is now central to our understanding of nature. However, these effects provide indirect evidence for the existence of vacuum fluctuations. From early on, it was discussed if it might instead be possible to more directly observe the virtual particles that compose the quantum vacuum. 40 years ago, Moore suggested that a mirror undergoing relativistic motion could convert virtual photons into directly observable real photons. This effect was later named the dynamical Casimir effect (DCE). Using a superconducting circuit, we have observed the DCE for the first time. The circuit consists of a coplanar transmission line with an electrical length that can be changed at a few percent of the speed of light. The length is changed by modulating the inductance of a superconducting quantum interference device (SQUID) at high frequencies (~11 GHz). In addition to observing the creation of real photons, we observe two-mode squeezing of the emitted radiation, which is a signature of the quantum character of the generation process.

    Comments: 12 pages, 3 figures
    Subjects: Quantum Physics (quant-ph)
    Cite as: arXiv:1105.4714v1 [quant-ph]"

    Konkluzja:

    Wytlumaczenie zaobserwowanego efektu (DCE)sprowadza sie do sprawdzenia warunkow eksperymentu przez inne grupy badawcze.

    Nalezy wykluczyc/sprawdzic, czy przypadkiem "zblakane" fotony nie sa faktycznymi bohaterami tego zdarzenia,a nie London-van der Walls oddzialywania ??!

    Wystarczy zaczeka chwile...
    SDS2.12.2011 15:33
  • Klasyczny przykład SISO drogi Autorze !

    Kompletnie nie zrozumiał Pan jak przebiega pomiar w Gran Sasso, jak obserwowane
    i weryfikowane jest neutrino. Skoro wychodzi Pan z fałszywych przesłanek, to
    i wnioski o kant ...
    Kompletne Vacuum !
    CYBORG5912.12.2011 02:24
  • @Berdychowski

    Zapomniał Pan dopisać ze "wszelkie podobieństwa postaci i wydążeń do osób autentycznych oraz naszej rzeczywistości jest najzupełniej przypadkowe".
    I.C16.02.2013 22:24

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy katastrofa smoleńska była amerykańskim zamachem?

Życie na Wenus

Życie na Marsie 2