O przyczynach erupcji słonecznych, Odcinek 1
Właśnie
wkraczamy w fazę zwiększonej aktywności słonecznej związanej z
początkiem nasilonego występowania koniunkcji planet względem Słońca.
O tym
że ten wzrost nastąpi pisałem już przed miesiącami. Mimo upływu czasu
artykuły te nie straciły na aktualności i warto je sobie jeszcze raz
przypomnieć. W najbliższych tygodniach i miesiącach erupcje słoneczne
będą głównym tematem w środkach masowego przekazu, a wiec warto już
teraz zastanowić się nad przyczynami tych zjawisk.
Erupcje
słoneczne należą do najbardziej spektakularnych zjawisk w układzie
słonecznym. Poza ich, mniej lub bardziej, estetycznymi efektami w
postaci zórz polarnych, nie można pominąć ich wpływu na naszą
cywilizację.
Ten
ostatni aspekt przybiera z każdym rokiem na znaczeniu, w miarę tego jak
nasze życie coraz bardziej uzależnia się od produktów wykorzystujących
elektryczność.
Dla
większości normalnych ludzi niezauważalnie, rośnie zaniepokojenie kręgów
elitarnych przed skutkami większych erupcji słonecznych na naszą technikę. W miarę tego jak Słońce wchodzi coraz wyraźniej w okres zwiększonej aktywności, rośnie też nerwowość rządów państw, banków, firm ubezpieczeniowych i koncernów przemysłowych.
Powoli
upowszechnia się też przekonanie, że spośród wielu możliwych katastrof
żywiołowych, duża erupcja słoneczna porównywalna z tą z roku 1859
możne
wywołać największe straty gospodarcze i cofnąć rozwój naszej cywilizacji
o wiele dziesiątków lat, a nawet doprowadzić do jej całkowitej zagłady.
Tylko dla samych USA możliwe straty ekonomiczne są szacowane na 2000 miliardów dolarów.
Co
więcej nic nie daje nam podstaw do przypuszczeń, że ta erupcja stanowi
szczyt tego co jest możliwe. Powiedziałbym nawet, że jest dokładnie na
odwrót. Erupcja z roku 1859 należny najprawdopodobniej raczej do
średnich i w górę, skala wydaje się być nieograniczona. Wynika to z
tego, że okres obserwacji jest bardzo krótki i w skali tysiącleci
prawdopodobieństwo wystąpienia jeszcze większych erupcji jest bardzo
duże.
W
obliczu tych prognoz nie może nikogo dziwić to, że obserwacje Słońca i
próby przewidywania okresów jego aktywności nabierają coraz większego
znaczenia.
Jak na razie postępy w zrozumieniu zjawisk zachodzących na Słońcu są raczej minimalne. Wynika to z tego, że cała
współczesna fizyka oparta jest na fałszywych zasadach
uniemożliwiających jej przedstawicielom zrozumienia zasad funkcjonowania
natury.
Interesujące w tym wszystkim jest to, że te zasady te nie są wcale skomplikowane czy też głęboko ukryte przed naszym postrzeganiem. Wprost przeciwnie, są wyraźnie widoczne, pod warunkiem, że zainteresowani nimi badacze są zdolni do obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość.
W
przypadku plam słonecznych i erupcji na Słońcu zależności te są
szczególnie łatwo widoczne i przez każdego, średnio zorientowanego w
tych zagadnieniach człowieka, łatwe do sprawdzenia.
Okazuje
się bowiem, że za tymi fenomenami ukrywa się prosta zależność pomiędzy
koniunkcją planet a rzutem linii łączącej dwie lub więcej planet na
powierzchnię słońca.
Żeby się o tym przekonać wystarczy spojrzeć na listę erupcji słonecznych w XIX i XX wieku,
i porównać ją z położeniem planet w momencie wystąpienia wybuchu.
Jest to prawie że nie do uwierzenia, ale fizycy nie byli w stanie (nie chcieli) tej zależności zauważyć.
Na tym
przykładzie możemy się przekonać do jakiego stopnia fałszywe
wyobrażenia o naturze zjawisk fizycznych, połączone z fanatyczną wiarą w prawidłowość tak zwanych „Praw Natury“, doprowadzają do absurdalnego widzenia rzeczywistości i naukowej ślepoty.
A więc porównajmy te dwie rzeczy ze sobą.
I jak
widzimy ta zależność jest nie do przeczenia, szczególnie że również tak
spektakularne zjawisko jak tranzyt Wenus (18 Listopada 1882) wywołał
jeden z większych historycznych wybuchów na Słońcu. Lepszego dowodu na
tę zależność nie można sobie wyobrazić. Mimo to fizycy i astronomowie
udają że nie widza tej zależności lub też rzeczywiście są aż tak
ograniczeni.
Ogólnie
można stwierdzić że siła wybuchów na Słońcu koreluje z ilością planet
stojących w koniunkcji do siebie i projekcji linii łączącej te planety
na powierzchnię Słońca.
Innymi słowy nie wystarczy sama koniunkcja planet, ale ich wzajemne
położenie na orbicie musi być jeszcze takie, aby linia je łącząca miała
szansę trafienia w powierzchnię Słońca.
Muszę
jednak zaznaczyć że używając pojęcia linii nie man na myśli jej
geometrycznego odpowiednika. W tym przypadku chodzi raczej o strefę w
której interferencje mają charakter konstruktywny.
Drugie stwierdzenie to takie, że najważniejszą
rolę w tworzeniu plam słonecznych i inicjacji erupcji przypada
koniunkcji Merkurego i Wenus, które jednak same z siebie są za słabe aby
wywołać plamy słoneczne.
Aby
one powstały pozostałe planety muszą przyjąć odpowiednią konfigurację w
przestrzeni. Innymi słowy muszą zgrupować się tak aby wystąpienie
wielokrotnych koniunkcji Planet było ułatwione. Szczególnie wyraźnie
występuje to wtedy, jeśli planety są zgrupowane po jednej stronie Słońca
znajdując się jednocześnie możliwie blisko wspólnej płaszczyzny Układu
Słonecznego.
Tego typu zgrupowania występują mniej więcej co 11, 12 lat i są odpowiedzialne za wystąpienie tak zwanego cyklu słonecznego.
Ostatnie duże erupcje słoneczne miały miejsce 15.02.2010 i 24.02.2011 07.03.2011 i 09.03.2011. Rzut oka na symulację
Układu Słonecznego potwierdza, że były one wynikiem wejścia i wyjścia
Merkurego z linii łączącej Marsa Słońce i Ziemie oraz Jowisza, Saturna i
Merkurego.
Nasuwa się pytanie, jaki przebieg będzie miała aktywność słoneczna w przyszłości.
Następne dwa terminy przy których są możliwe szczególnie duże wybuchy na Słońcu to 05.04.2011 i 05.06.2011.
W
pierwszym przypadku istnieje jeszcze dodatkowo niebezpieczeństwo
trzęsień ziemi, których przyczyny są takie same jak przyczyny wybuchów
słonecznych i które są często ze sobą związane.
Tak jak to miało miejsce 09.03.2011 kiedy to do Ziemi dotarła fala cząstek potężnego wybuchu na Słońcu dwa dni wcześniej.
W drugim przypadku ustawienie się pięciu planet w jednej linii każe się spodziewać najgorszego.
Również w dalszej perspektywie prognoza nie jest najlepsza.
Po
krótkiej przerwie można się spodziewać wzrostu aktywności w okresie
12.10.2011 wskutek spotkania Wenus i Merkurego oraz 25.10.2011 an skutek
ustawienia Ziemi i Jowisza.
Naprawdę groźnie przedstawia się jednak dopiero rok 2012.
Już od 04.03.2012 rozpoczyna się długa faza koniunkcji w której dojdzie do spotkań wielu planet w rożnych konstelacjach. Najpierw dojdzie do utworzenia jednocześnie dwóch par planet to znaczy Marsa i Ziemi oraz Wenus i Merkurego, aby następnie przejść w fazę zgrupowania się planet Merkurego , Wenus, Ziemi Marsa i Saturna.
Można
przypuszczac, że kolejny szczyt aktywności przypadnie na okres tranzytu
Wenus 05.06.2012, co w połączeniu z zaćmieniem Księżyca, możne
doprowadzić do szczególnie silnego wzmocnienia interferencji oscylacji
przestrzeni, a co za tym idzie nie tylko erupcji na słońcu, ale także
trzęsień ziemi.
Następny termin to 12.08.2012 z potrójna kombinacja z Merkurego Wenus i Urana.
Ultymatywnego
szczytu aktywności spodziewam się jednak dopiero 23.09.2012. W tym
czasie dojdzie do szczególnie rzadkiego zdarzenia, a mianowicie
utworzenia się trzech par planet Merkury – Saturn, Wenus – Jowisz i
Ziemia – Uran.
Tego typu układ jest niezwykle rzadki I jego prawie idealnie symetryczne ułożenie wokół Słońca każe przypuszczać, że dojdzie też do szczególnego zachowania się Tła Grawitacyjnego. Nie jestem jednak w stanie przewidzieć jakie to będzie miało skutki. Uważam jednak, że powinniśmy zachować szczególną ostrożność i podjąć wszystkie możliwe kroki zaradcze.
Rok 2012 zakończy się potrójną kombinacją złożoną z Merkurego, Wenus i Saturna w dniu 15.12.2012.
Należy sobie zdać sprawę z tego, że
to co jeszcze przed 150 laty ograniczyło się do zórz polarnych, w
tropikach i paru pożarów stacji telegraficznych, w dzisiejszych czasach
oznacza zniszczenie urządzeń elektronicznych od pralki począwszy, a na
elektrowniach atomowych skończywszy.
Czy jesteśmy na tę sytuację przygotowani i co każdy z nas jest w stanie zrobić żeby zapobiec najgorszemu?
Na to pytanie musi sobie każdy z nas przed własnym sumieniem sam odpowiedzieć.
Opublikowano: 02.03.2012 21:44.
Dyskusja:
Ostatnia aktualizacja: 08.04.2018 09:14.

Mieszane odczuciaMam
mieszane odczucia, ale z hipotezą że koniunkcje planet Me,Ve,Ju są
skorelowane z aktywniścią Sońca w ogole a z iczbą pam na Słońcu
zetknąłem się w 1996 roku. Jak znajdę to napiszę Ci w nowszym blogu.
Pozdrawiam
Pozdrawiam

@AlmanzorHistoria
jest jeszcze starsza. To zagadnienie było modne pod koniec XIX wieku
ale wtedy koniunkcje rozumiane były tak jak w astrologii,
geocentrycznie, co oczywiście nie mogło dać żadnych korelacji.
Wraz z utwierdzeniem się fizyki kwantowej i relatywistycznej zaprzestano obserwacji realnego świata przechodząc do badan laboratoryjnych które oczywiście nie odpowiadały realiom.
Wraz z utwierdzeniem się fizyki kwantowej i relatywistycznej zaprzestano obserwacji realnego świata przechodząc do badan laboratoryjnych które oczywiście nie odpowiadały realiom.